sobota, 12 grudnia 2015
niedziela, 22 listopada 2015
Girlanda z imieniem dla bobaska :)
Hej!
Dziś nastąpi - obiecywany w poprzednim poście - spektakularny powrót filcu :D Ostatnio zajmowałam się głównie szyciem breloczków w kształcie zwierzątek, dlatego zamówienie na girlandę z imieniem wprowadziło miłą odmianę :) A na blogu przydadzą się zdjęcia nowej girlandy, ponieważ girlandę z kucykiem Pinkie Pie oraz z kucykiem Fluttershy zapewne każda z Was już wielokrotnie widziała. Dawno temu powstała jeszcze rodzinna girlanda z ptaszkami i to do niej podobny jest filcowy napis, który dziś chciałabym Wam pokazać. Girlandę uszyłam dla dziewczynki o imieniu Laura, a ze względu na to, że nowa właścicielka jest jeszcze bobaskiem, do imienia dołączyłam dwa "dzidziusiowe" misiaczki. Całość miała być zachowana w słodkim, ale nie przesłodzonym stylu, stąd też pomysł na przełamanie różu szarością i bielą oraz ograniczenie dodatków na literkach do wystarczającego minimum. Nie mogło tu zabraknąć różnych elementów uwielbianych przez małe dziewczynki, dlatego na literkach znajdziecie serduszka, motylka, kwiatuszki i brokatowe guziczki, czyli niezbędnik małej księżniczki :)
Girlanda po zamontowaniu ma około 90 cm szerokości, a każda z literek (oprócz "L", która jest troszkę większa) ma około 10 cm wysokości. Do zawieszenia girlandy służą podwójne pętelki na końcach, które można zarówno zaczepić na wieszaczkach, jak i przywiązać (np. do łóżeczka).
Zanim zaproszę Was do oglądania zdjęć, muszę uprzedzić, że nie są one najwyższej jakości. Pogoda ostatnio nas nie rozpieszcza, a brak dobrego światła to tragedia dla fotografa, zwłaszcza dla takiego amatora jak ja :D Wiedzcie jednak, że naprawdę bardzo się starałam, aby zdjęcia wyszły jak najlepiej :)
Jestem ciekawa Waszych opinii o girlandzie :) Do następnego!
środa, 11 listopada 2015
Poduszka z trzema warkoczami - tym razem w szarości
Cześć!
Poprzednio pokazywałam Wam uszytą z filcu Świnkę Peppę - dobra wiadomość jest taka, że przypadła ona do gustu swojemu nowemu właścicielowi, co oczywiście bardzo mnie cieszy :)
Dziś odpoczniemy od filcu (chociaż nie na długo) i wrócimy do drutów, a dokładniej do robionych na drutach poszewek na poduszki.
Jakiś czas temu mogłyście tu zobaczyć komplet dwóch białych poszewek z trzema warkoczami - komplet ten powiększył się o jeszcze jedną, szarą poszewkę i powędrował do Pani Iwony (pozdrawiam!). Wiem już, że poszewki spodobały się i wpasowały się w nowe wnętrze. Czy można chcieć czegoś więcej? :D Zobaczcie, jak trzy warkocze prezentują się w szarości. Niedługo będziecie mogły zobaczyć je jeszcze w wersji kremowej, a w najbliższych dniach spodziewajcie się powrotu do filcu :)
Pamiętajcie, że na blogu możecie zobaczyć też inne robione na drutach poszewki na poduszki: kremową, szarą z warkoczem i muszelkami, szarą z warkoczami i ryżem perłowym oraz turkusową. Sezon na warkocze już się zaczął, więc może spróbujecie same zrobić taką podusię? Zainteresowanych zapraszam do mojego działu z wzorami na druty.
Pozdrawiam cieplutko!
niedziela, 11 października 2015
Żar tropików w środku jesieni - trzy filcowe papugi
Cześć!
Oj, jak Wy mnie rozpieszczacie tymi komentarzami i mailami! Wszystkie miłe słowa są balsamem dla mojej duszy! Bardzo Wam dziękuję za zaglądanie tutaj i za to, że znajdujecie czas na napisanie czegoś ciekawego :)
Cieszę się, że spodobała Wam się filcowa Tosia - na końcu dzisiejszego wpisu będziecie mogły zobaczyć zdjęcie prawdziwej modelki :)
A dziś na blogu zrobi się bardzo gorąco, mimo że pogoda za oknem nas nie oszczędza. Na blog przyleciały bowiem trzy filcowe breloczki papugi, siostry Papugi Oli, którą już kiedyś poznałyście w cyklu "Zielony akcent". Papugi przybyły prosto z Ameryki Południowej, by przynieść nam trochę tropikalnego klimatu :) I na tym skończę, ponieważ w zeszłym tygodniu strasznie się rozpisałam i pewnie większość z Was ledwo dotrwała do końca wpisu :P Zamiast zbędnego gadania proponuję dużo zdjęć do oglądania! :)
I co o nich myślicie? Mam nadzieję, że te żywe kolory troszkę Was ogrzały :) Papużki są breloczkami, ale dość sporych rozmiarów, ponieważ każda z nich mierzy 10 cm wysokości (bez paseczka i grzebyka na główce) oraz 13,5 cm szerokości (od czubka dzioba do czubka ogona). Wszystkie są dwustronne, dzięki czemu mogą sobie latać przy plecaku czy torebce we wszystkie strony! :)
A teraz obiecane zdjęcie Tosi i jej filcowej podobizny. Same zobaczcie, jaka to śliczna, a zarazem niezwykle trudna do odwzorowania modelka. Zdjęcie otrzymałam od właścicielki Tosi, która wyraziła zgodę na jego udostępnienie :) Nie wiem jak Wy, ale ja nie mogę się napatrzeć na te słodkie, wystraszone oczka. A dlaczego wystraszone? Tosia została przyłapana na deptaniu kwiatka :) Na zdjęciu nie widać tylko ogonka, ale wierzcie mi na słowo, że jest czarny z dwoma rudymi paseczkami.
Jestem bardzo ciekawa Waszych opinii :) Życzę dużo ciepełka na przyszły tydzień!
sobota, 3 października 2015
Mój pierwszy filcowy kotek
Cześć!
Dziś zacznę od wspomnień :)
Kiedy zaczynałam moją przygodę z filcem, sama wymyślałam sobie "wyzwania", którym miałam podołać. Kolejne nowe wzory filcaków miały być coraz trudniejsze, miały zawierać więcej elementów, szczegółów i dodatków. Zawsze dużo od siebie wymagałam, więc każde kolejne wyzwanie uczyło mnie czegoś nowego, a kiedy kończyło się sukcesem i zadowoleniem z efektu, dawało mi dużo radości i satysfakcji. Brakowało w tym poczucia odpowiedzialności za moje prace - szyłam sama dla siebie lub dla rodziny, a jeśli coś się nie udało, lądowało w szufladzie i nikt nigdy się o tym nie dowiedział. Wszystko, co obecnie tworzę jest obarczone dużym ryzykiem, że nie spodoba się adresatowi :) Dlaczego o tym piszę? Już tłumaczę.
Dziś pokażę Wam filcaka, który zestresował mnie najbardziej ze wszystkich i któremu poświęciłam najwięcej czasu i uwagi - więcej niż na girlandy z kucykami Pinky Pie i Fluttershy! Powodów moich obaw towarzyszących tworzeniu tego filcaka było kilka. Po pierwsze miał on powstać dla Asi, która zrobiła dla mnie tyle pięknych bransoletek. Już sam poziom jej prac sprawił, że chciałam, aby filcak dla niej był równie wyjątkowy. Dodatkowo breloczek miał przedstawiać jej kotka, który jest przepiękny, ale BARDZO oryginalnie umaszczony. Odwzorowanie odcieni jego futerka i wszystkich łatek oraz plamek wydawało mi się całkowicie niemożliwe. Do tego jeszcze pierwszy raz szyłam filcaka na wzór prawdziwego zwierzaka, a gdyby tego było mało, to mój pierwszy kot z filcu! Gorzej już chyba być nie mogło! :D Zachowałam jednak zimną krew i po wielu podartych szablonach powstał ostateczny rysunek "Tosiaka - Łobuziaka" (to słowa Asi, musiałam je ukraść :D), który potem znalazł swoje odwzorowanie w filcu. Co prawda umaszczenie Tosi zostało znacznie uproszczone, ale chyba same rozumiecie, że nie wszystko da się uszyć. Filcowa Tosia otrzymała więc kilka swoich najbardziej charakterystycznych łatek oraz kokardkę z literką "T". Właścicielka kotka była bardzo zadowolona z efektu :) Powiedzcie, proszę, że Wam też się podoba :P
Jestem ciekawa, jakie były Wasze największe rękodzielnicze wyzwania :)
niedziela, 30 sierpnia 2015
MORSkie opowieści, czyli filcowy breloczek Mors :)
Cześć!
Jak Wam mija weekend? Mam nadzieję, że miło i przyjemnie :)
U mnie praca wre, nawet na moment nie wypuszczam igły z rąk :) W zeszłym tygodniu aż zabrakło mi czasu na zrobienie zdjęć do posta i tym sposobem zaniedbałam blog :/ Ale dziś nadrabiam - mam nadzieję, że uroczy filcowy Mors, którego chcę Wam pokazać, zatrze złe wrażenia po braku posta tydzień temu :) Chciałabym, by filcowy Mors przypadł Wam do gustu, zwłaszcza, że takich zwierzątek uszytych z filcu zbyt często się nie spotyka.
Dla zainteresowanych podaję wymiary Morsika: wysokość: 7,5 cm (bez tasiemki i karabińczyka), długość: 9,5 cm. Przejdźmy więc do prezentacji:
Dawno, dawno temu, w odległej, arktycznej krainie żył sobie mały Morsik... albo nie - pozbędziemy się elementów dramatyzmu :P Morsik urodził się nad brzegiem pięknej, krystalicznie czystej zatoczki i wiódł tam szczęśliwe życie wśród innych morsów :P Taka historia brzmi lepiej :)
Bardzo ucieszył mnie fakt, że tak bardzo spodobał Wam się filcowy szop z poprzedniego posta. Nieskromnie przyznam, że spodziewałam się, pozytywnej reakcji z Waszej strony, ponieważ sama od razu zakochałam się w tym Szopiku, jednak jak zawsze Wasz entuzjazm mnie bardzo zaskoczył :)
Następnym razem, oprócz nowego filcaka, pokażę Wam, jakie piękne rzeczy dostałam w paczuszce od Joasi :) Będzie na co popatrzeć, więc zapraszam do zaglądania!
Papa!