Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Pokój dziecięcy. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Pokój dziecięcy. Pokaż wszystkie posty
sobota, 17 lutego 2024
piątek, 24 marca 2023
Karuzela z leśnymi zwierzątkami
Karuzele dla dzieci to jedne z moich ulubionych prac. Mogą być utrzymane w jednym klimacie - jak ta, którą pokażę Wam dzisiaj - lub można ją skomponować po prostu ze swoich ulubionych zwierzątek lub postaci. Podobnie jest z kolorystyką.
Motyw leśny pojawia się w dekoracjach dla dzieci dość często. Zwierzątek z lasu jest naprawdę sporo do wyboru. Oto moja propozycja :)
Chcesz zamówić taką karuzelę? Napisz do mnie, a ustalimy wszystkie szczegóły. Możesz skontaktować się ze mną poprzez Facebooka, Instagrama lub maila: anitashandmade@gmail.com.
If you want to order felt baby mobile made by me, please visit my Etsy store :)
środa, 2 maja 2018
Metryczka urodzeniowa dla bobaska
Jeszcze nie tak dawno w mojej pracowni powstawały przede wszystkim filcowe breloczki. Ostatnio jednak wśród nowych filcaków coraz więcej jest obrazków w rameczkach. Część z nich pokazałam Wam już w poprzednich postach - była to pamiątka I Komunii Świętej dla chłopca oraz pamiątka Chrztu Świętego z misiem. Ale filcaki w rameczkach pasują do przeróżnych okazji - mogą na przykład stworzyć urodzeniową metryczkę dziecka.
Taką właśnie metryczkę zrobiłam dla uroczej dziewczynki o imieniu Laura :) Dla słodkiej dziewczynki musiał powstać słodziutki miś, którego umieściłam w dość dużej rameczce o wym. 21x30 cm. Do tego dodałam filcowy napis układający się w imię oraz kwiatuszki-serduszka, na których znalazły się: data urodzenia, waga i wzrost po narodzinach. Miałam sporą dowolność w doborze kolorów, dlatego całość utrzymana jest w moich ukochanych pastelach, wśród których nie mogło zabraknąć odcienia miętowego :)
Przy tworzeniu tej rameczki bawiłam się świetnie, więc na pewno nie będzie to moja ostatnia :)
sobota, 28 stycznia 2017
Haft Krzyżykowy - Króliczki z serii Somebunny to love
Bardzo chciałabym pokazać Wam dzisiaj, co niedawno otrzymałam w ramach rękodzielniczej wymianki, jednak nie mogę tego zrobić. Jedna z trzech pięknych rzeczy, które do mnie dotarły, ma stać się prezentem dla osoby, która często tu zagląda :) Muszę więc odłożyć ten post na troszkę później, aby nie zepsuć niespodzianki :)
Widziałam tu ostatnio kilka nowych twarzy - witam Was serdecznie i oczywiście zapraszam jak najczęściej :) Ja również chętnie zaglądam na Wasze blogi i strony, więc z pewnością na każdej po kolei z przyjemnością się pojawię :)
Mimo że zajmuję się przede wszystkim szyciem z filcu, zdarza się, że co jakiś czas przełamuję rutynę i sięgam po inną technikę rękodzieła. Dlatego na moim blogu oprócz filcu znajdziecie również robótki na drutach, origami modułowe, kartki okolicznościowe i od czasu do czasu haft krzyżykowy. Ten ostatni będzie bohaterem dzisiejszego posta :) Haft z cyklu "Somebunny to love" powstał już jakiś czas temu, jednak miał przykry wypadek i z tego powodu nie mogłam go Wam pokazać. Zupełnie niechcący poplamiłam go - szczęście w nieszczęściu plamy powstały na tle kanwy, a nie na samym hafcie. Aby go uratować, postanowiłam wyhaftować całe tło obrazka, by zakryć to, czego nie powinno na nim być. Krok po kroku wreszcie mi się to udało i ku mojemu wielkiemu zadowoleniu, nie ma już na obrazku żadnej plamy. Czy ktoś w ogóle pamięta, że z tym haftem było coś nie tak? :P
Haft nazywa się "Eskimo kiss", prawda że uroczo? :)
niedziela, 15 stycznia 2017
Kolejny filcowy wianuszek z imieniem i konikiem - tym razem dla Oli :)
Oj spodobało mi się ostatnio szycie filcowych wianuszków :) To coś zupełnie innego niż breloczki - trzeba rozplanować ułożenie wszystkich elementów, zagospodarować przestrzeń i połączyć wszystkie części tak, by do siebie pasowały. Muszę przyznać, że daje mi to bardzo dużo radości, szczególnie wtedy, gdy mam dużą dowolność w tworzeniu. Przy szyciu wianuszka dla Oli miałam jedno główne założenie - podobnie jak przy wianuszku dla Mai - ma się na nim znaleźć konik i nie może być różowy. Mogłam więc szaleć :)
Tak oto powstał fioletowy wianuszek z "latającym" konikiem z rozwianą grzywą na tle tęczy i gwiazdek :) Konik obowiązkowo ma na szyjce zawieszony prawdziwy dzwoneczek.
Który wianuszek podoba Wam się najbardziej: ten z konikiem dla Oli, z konikami dla Mai, a może z Rusałką dla Uli lub z Rusałką dla Natalki? Jestem ciekawa, który wskażecie :)
niedziela, 8 stycznia 2017
Filcowy wianuszek z imieniem, z konikami i motylkami
Ostatnie mroźne dni zdecydowanie sprzyjają pracy nad rękodziełem, w końcu jak już człowiek zaparzy sobie gorącej herbaty, nagrzeje sobie pod kocykiem i włączy dobry film, to ręce aż same palą się do szycia, robienia na drutach i haftowania :) Ja długi i mroźny weekend wykorzystałam na dokończenie haftu (niedługo go zobaczycie) oraz na szycie wymiankowe :)
Dziś mogę Wam wreszcie zaprezentować to, nad czym przed Świętami spędziłam kilka dobrych godzin. Nie mogłam przecież pokazać na blogu czyjegoś prezentu świątecznego przed Gwiazdką, bo cóż by to była wtedy za niespodzianka od Mikołaja? :) Mała Maja w tym roku pod choinkę dostała filcowy wianuszek z imieniem do powieszenia na drzwi swojego nowego pokoju. Maja bardzo lubi koniki, więc na wianuszku zagościła mama konik i jej dzieciątko. Oboje mają na szyjach dzwoneczki, które naprawdę dzwonią :) Koniki siedzą sobie wśród kwiatów, a nad ich głowami latają dosyć spore motylki ;)
Wianuszek łączy w sobie wiele różnych elementów, ponieważ ma tasiemkę do wieszania z bawełnianej koronki, maleńkie pomponiki dookoła oraz koralową kokardę z opalizującym serduszkiem. Tyle szczęścia na raz! :D Ucieszyłybyście się z takiego prezentu?
Jak pewnie pamiętacie, nie jest to pierwszy wianuszek, który uszyłam. Na blogu pojawił się już wianek z rusałką dla Uli, wianek z rusałką dla Natalki, wianek z księżniczką dla mnie oraz zimowy wianuszek z misiem w sweterku :) Zapraszam do oglądania!
Myślicie już o ozdobach wielkanocnych? :)
poniedziałek, 13 czerwca 2016
Filcowa poduszka z misiami dla Lilianki
Cieszę się, że spodobał Wam się filcowy tutorial z poprzedniego posta. Na jego podstawie powstały same piękne prace :)
Ostatnio zdałam sobie sprawę z tego, że wakacje zbliżają się wielkimi krokami. Zdecydowanie nie mogę się już doczekać zasłużonego odpoczynku :) Mój blog natomiast właśnie skończył leniuchowanie i wraca do pracy. Filcaki już przyzwyczaiły się do nowego domku - a właściwie do starego, ale po gruntownym remoncie :) Prawie wszystko działa już sprawnie, więc pozostaje tylko wziąć się do pracy i wrócić do blogowania.
Co mam dziś do pokazania na blogu? Podusię. Jest to jednak inna podusia niż te, które widziałyście do tej pory, ponieważ nie jest zrobiona na drutach. Niedawno zostałam poproszona o uszycie dedykowanej poduszki z filcu dla bobaska o imieniu Liliana. Zadanie było o tyle wdzięczne, że ograniczała mnie jedynie kolorystyka (podusia miała mieć dużo elementów różowych), a wzór mogłam wymyślić sama. Sama przyjemność :) Do głowy przyszły mi od razu misiaczki, ponieważ lubią je wszystkie dzieci. Ale jeden miś to za mało - najlepiej, aby powstała cała rodzinka. W ten sposób na poduszce znalazła się misiowa rodzina na gwiazdkowym deszczu.
Bardzo lubię szyć filcaki z imionami, ponieważ wiem, że dzięki temu są one wyjątkowe i niepowtarzalne. W trakcie szycia wyobrażam sobie osobę, dla której właśnie tworzę prezent i zastanawiam się, jak zareaguje ona na taki podarunek. Jest to taka trochę dziwna sytuacja, ponieważ szyję prezent dla kogoś, kogo nigdy nie widziałam. To sprawia, że chcę się jeszcze bardziej postarać. Przyznam się szczerze, że na koniec uwielbiam otrzymywać wiadomości ze zdjęciami szczęśliwych dzieci z rzeczami mojego wyrobu lub wiadomości z informacją, że filcak komuś się spodobał :) Zawsze niecierpliwie na to czekam :) Na szczęście w tym przypadku wiem już, że poduszka spodobała się zarówno Liliance, jak i jej rodzicom, wiec misja została zakończona sukcesem :D
Czekam na Wasze opinie!
niedziela, 22 listopada 2015
Girlanda z imieniem dla bobaska :)
Hej!
Dziś nastąpi - obiecywany w poprzednim poście - spektakularny powrót filcu :D Ostatnio zajmowałam się głównie szyciem breloczków w kształcie zwierzątek, dlatego zamówienie na girlandę z imieniem wprowadziło miłą odmianę :) A na blogu przydadzą się zdjęcia nowej girlandy, ponieważ girlandę z kucykiem Pinkie Pie oraz z kucykiem Fluttershy zapewne każda z Was już wielokrotnie widziała. Dawno temu powstała jeszcze rodzinna girlanda z ptaszkami i to do niej podobny jest filcowy napis, który dziś chciałabym Wam pokazać. Girlandę uszyłam dla dziewczynki o imieniu Laura, a ze względu na to, że nowa właścicielka jest jeszcze bobaskiem, do imienia dołączyłam dwa "dzidziusiowe" misiaczki. Całość miała być zachowana w słodkim, ale nie przesłodzonym stylu, stąd też pomysł na przełamanie różu szarością i bielą oraz ograniczenie dodatków na literkach do wystarczającego minimum. Nie mogło tu zabraknąć różnych elementów uwielbianych przez małe dziewczynki, dlatego na literkach znajdziecie serduszka, motylka, kwiatuszki i brokatowe guziczki, czyli niezbędnik małej księżniczki :)
Girlanda po zamontowaniu ma około 90 cm szerokości, a każda z literek (oprócz "L", która jest troszkę większa) ma około 10 cm wysokości. Do zawieszenia girlandy służą podwójne pętelki na końcach, które można zarówno zaczepić na wieszaczkach, jak i przywiązać (np. do łóżeczka).
Zanim zaproszę Was do oglądania zdjęć, muszę uprzedzić, że nie są one najwyższej jakości. Pogoda ostatnio nas nie rozpieszcza, a brak dobrego światła to tragedia dla fotografa, zwłaszcza dla takiego amatora jak ja :D Wiedzcie jednak, że naprawdę bardzo się starałam, aby zdjęcia wyszły jak najlepiej :)
Jestem ciekawa Waszych opinii o girlandzie :) Do następnego!
poniedziałek, 16 lutego 2015
Druga girlanda z filcu - z kucykiem Fluttershy
Hej! Wczoraj mogłyście zobaczyć filcową girlandę z Pinky Pie, dzisiaj zaś prezentuję drugą girlandę, również z kucykiem, ale z Fluttershy. Została ona uszyta dla mojej drugiej siostrzenicy i na szczęście spodobała się jej :)
Uszycie tego kucyka stanowiło o wiele większe wyzwanie niż Pinky Pie, głównie ze względu na wyjątkowo wyraziste oczy oraz długie włosy. Troszkę się z nimi pomęczyłam, ale - o dziwo! - efekt mnie zadowala. Myślałam, że będzie gorzej :D W ogóle ta girlanda wymagała więcej pracy, również ze względu na ilość literek. Chociaż muszę przyznać, że te literki to tak naprawdę najmniejszy problem do rozwiązania :) Mam nadzieję, że będzie pięknie wyglądała nad łóżeczkiem Natalki :)
Na koniec dzisiejszego wpisu chciałabym serdecznie podziękować za wszystkie odwiedziny na moim blogu - z dnia na dzień jest ich coraz więcej, co naprawdę bardzo mnie cieszy :) Jeśli tylko macie ochotę, piszcie komentarze, bo dzięki nim widać, że blog żyje, a nie umiera w męczarniach. Będę bardzo wdzięczna za wszelkie opinie!
Trzymajcie się! :)
niedziela, 15 lutego 2015
Pierwsza filcowa girlanda - z kucykiem Pinky Pie
Cześć!
Wreszcie mogę z ulgą napisać, że filcowe girlandy z imionami i z kucykami zostały ukończone! Trochę to trwało, ale same wiecie, że im bardziej człowiekowi na czymś zależy, tym więcej przeciwności losu musi pokonać. Na szczęście na koniec pracy wszystko poszło po mojej myśli i kucyki Pony, Pinky Pie i Fluttershy mogą sobie radośnie hasać po ścianie :)
Pierwsza girlanda, którą Wam prezentuję, została uszyta z myślą o mojej starszej siostrzenicy i do tego chrześnicy :) Muszę przyznać, że w dużej mierze to dzieciaki siostry kierują moim szyciem, bo w końcu dla nich szyłam już chociażby filcowe jednorożce i ubranka dla Barbie. Teraz czas na girlandy, czy jak to niektórzy określają, banery. Ula zażyczyła sobie kucyka Pinky Pie i nie było opcji, żebym go nie uszyła. Ciekawe, że w trakcie mojej pracy Ula zacięcie śledziła postępy, a każdy etap musiał zostać przez nią zatwierdzony. Pod koniec szycia stwierdziła, że chciałaby jeszcze jednego takiego kucyka "do rączki" - to dowodzi, że dzieciom nie da się dogodzić :D I jak tu wytłumaczyć małej dziewczynce, że ciocia ma tyle szycia, że trudno jej się z tego odkopać. Ale nie mam wyjścia, w najbliższym czasie będę musiała pomyśleć o drugiej wersji filcowej Pinky Pie. Najważniejsze, że girlanda w całości została zatwierdzona! Uznaję to za sukces :)
Powiem szczerze, że szycie kucyka i literek było bardzo przyjemne. Literki poszły szybciutko, z kucykiem było troszkę trudniej, ponieważ chciałam, aby był jak najbardziej podobny do oryginału. A tak szczerze mówiąc, najgorszym etapem pracy było przyszywanie oczka i wykończeniówka.
Mimo, że nie jestem szczególnie sentymentalna, w czasie szycia tego kucyka wróciły wspomnienia w mojego dzieciństwa :) Razem z siostrą też oglądałyśmy "My little Pony", tyle że wtedy wyglądały troszkę inaczej i trzeba było je znaleźć w wypożyczalni kaset video. Jak to czasy się zmieniają. Właśnie różowego kucyka dostałam kiedyś od Św. Mikołaja! Nadal go mam. Nie jest on jednak (oprócz koloru) zbytnio podobny do Pinky Pie. Ale i tak go lubię :)
Jutro postaram się dodać post ze zdjęciami drugiej girlandy z kucykiem, tym razem z Fluttershy, więc zaglądajcie! Niedługo pokaże się tu także pierwszy (i może jedyny) wielkanocny kogutek :)
Miłej niedzieli!