Pierwszy krok jest zawsze najtrudniejszy, ale do odważnych świat należy! Najchętniej wrzuciłabym do jednego posta zdjęcia wszystkich moich prac - tyle mam w sobie zapału! Emocje trzeba jednak dawkować, dlatego zaczynam od poszewki na poduszkę, którą wykonałam na drutach już jakiś czas temu.
Robienie na drutach to jedna z moich pasji, która jednak regularnie odchodzi i wraca. Mam takie dni, tygodnie, miesiące, że tylko dziergałabym ciągle coś nowego. Potrafię wtedy przesiedzieć kilka dobrych godzin i ciągle robić na drutach. Wyciągam wszystkie włóczki, nawet te, które od długiego czasu czekają na zagospodarowanie i jestem w stanie zrobić z nich wszystko. Zawsze jednak jest tak, że po pewnym czasie druty zaczynają mnie mierzić. Wtedy też muszę odłożyć je na jakiś czas i czekać na kolejny okres twórczy.
Myślę jednak, że nie tylko ja tak mam. Na pewno odziedziczyłam to po mojej mamie, u której zaobserwowałam dokładnie takie samo podejście. A że mama jest moim "guru" w kwestii szycia, robienia na drutach i w ogóle wszystkiego, co wiąże się z rękodziełem, uważam, że takie zachowanie nie jest szczególnie nienormalne :D
Podstaw robienia na drutach, na szydełku i szycia nauczyła mnie właśnie moja mama, a ja rozwijałam je w kierunku, który najbardziej mi odpowiadał. Oczywiście w tym procesie rozwijania swych umiejętności nie obyło się bez porażek. Na przykład jako dziecko miałam od drutów pokaleczone palce, ponieważ - aby wzór wychodził bardzo równo - strasznie ściągałam włóczkę. Wzór rzeczywiście wychodził idealnie, ale za to na malutki kocyk dla lalki musiałam zużyć pół motka włóczki, a do tego moje wyroby były sztywne jak koci ogon :D Wzorów typu warkocz nauczyłam się sama najlepszą metodą prób i błędów. Metodą tą kieruję się na co dzień i chyba do tej pory mnie nie zawiodła. Zastosowałam ją nawet kiedyś przy podłączaniu komputera stacjonarnego i dałam radę! Komputer nie dość, że po tym podłączeniu działał bezbłędnie, to jeszcze, mimo mojego dłubania w nim później, on sobie pracował, pracował i nic złego mu się nie działo :)
Same widzicie, że nie trzeba się bać nowych rzeczy, tylko łapać druty w dłonie i zaczynać wzory warkoczowe, bo ich ukończenie zawsze daje dużo satysfakcji i dumy z samej siebie!
Mimo że zdaję sobie sprawę, że blog z dwoma (a właściwie z jednym) postem z pewnością nie będzie odwiedzany przez 100 osób na minutę, jestem dobrej myśli i mam nadzieję, że ktoś, prędzej czy później tu trafi. Tak więc, jeśli tylko macie ochotę, zostawiajcie swoje opinie, każda jest mile widziana :)
Mogłabyś rozpisać w pdf jak ją zrobiłaś? Tak jak w innych postach ...
OdpowiedzUsuń